kiedy ostatnio spotkałam się z moim pierwszym mężczyzną, miałam nadzieję, że będzie mi bardzo daleko do niego. a z drugiej - że jednak bliskość, przez te wiele lat mrożona, wybuchnie.
oj... nie byłam zbyt spójna.
no i usiadł i zaczął mówić: jak to się zmienił i jak mu dobrze z samym sobą. że afryka dzika, z kobietami to nie za długo i przecież znam jego matkę, to już wszystko wiem. że te modelki, ach te modelki młode - no jak ma odmawiać? no więc odmawia dopiero po i rzuca tekstem "właściwie powinienem chyba sypiać z twoją matką".
"ale dojrzałem, dojrzałem... jestem teraz z taką dziewczyną, tzn ona jest ze mną a ja z nią nie, ale jej to odpowiada".
po wypiciu kawy i wypaleniu paru papierosów zyskałam na spójności, jak klej dwuskładnikowy po zmieszaniu.
piątek, 28 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
rewelacyjna puenta - Magda, porównanie z klejem dwuskładnikowym w roli głównej, można śmiało nazwać genialnym
OdpowiedzUsuń