A co, jeśli
to ostatnich parę tysięcy kroków
skończony zapach
gnijących wytwornie liści
wiatr zawyje w uszy skromną sumą westchnień
i niebo, to kicz-piękne błękitne niebo,
da na siebie spojrzeć tylko w limited edition
?
Niby nic
idę
jak co dzień
psy obok
oznajmiają światu
swoją niespożytość
idę
dotkliwie
świadomie
łzawię
z tego niby nic
z tego niby nic
trochę się wstydzę
i trochę podziwiam:
takie, kurwa,
ładne to wszystko
takie mądre
a ja przechodnia
a ja przechodnia
szumią ludzie:
- a coś ty taka wzruszliwa?
- a coś ty taka wzruszliwa?
- kto by się po niej spodziewał?
- a idź pani do cholery!
- i na co to komu?
na swoją obronę,
wysoki dębie,
to było tak:
mnie kiedyś złapało
i nie puszcza
że
że
najważniejsze są
w tym tutaj ciele
przelotne:
- zapachy
- obrazy
- dźwięki
bo, co prawda nigdy
nie zniknę,
ale gdzie indziej
- ani tego lasu, świtu, ani jesieni,
uszu, oczu i nosa -
za cholerę
nie wymodlę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz