najlepiej
gdy nie słychać nic
poza piaskiem pod stopami
i dyskretnym lotem ptaka
otwierają się na oścież pola
zapachami przeoranej ziemi
a niebo, jak to niebo,
potrząsa dumnie kiczo-błękitem
ja sobie wtedy idę
idę
próbuję ot tak, sobie iść
jak człowiek
ale
wdziera się to w nos, oczy i uszy
jątrzy, wspomina, dotyka
zero kontroli
nozdrza pracują
oczy uważne
uszy nastawione
zwierz we mnie
czuje
coś
na kształt
szczęścia